The Social Network w Polsce – recenzja

W sobotę, w drugi dzień premiery w Polsce – miałem okazję zobaczyć film The Social Network. Przyznam szczerze, że po wyjściu z kina miałem mieszane uczucia. Początkowe sceny nie napawały mnie optymizmem. Mark Zuckerberg bawi się w hackera i kopiuje studenckie bazy użytkowników, aby stworzyć porównywarkę studentek. Serwis szybko odnosi sukces na tyle, że już w pierwszych dniach działania zarżnął serwery uczelni Harvard.

Moje pesymistyczne nastawienie rozwiało się z czasem gdy akcja filmu nabrała tempa. Za grę w filmie z pewnością trzeba pochwalić głównego bohatera Jesse Eisenberga (Mark Zuckerberg). Bardzo pozytywnie wypadł również Justin Timberlake (nie jestem jego fanem), to jednak w filmie jako Sean Parker – twórca Napstera – jak najbardziej się sprawdził.

Mark Zuckerberg jest przedstawiony jako aspołeczny bohater. Z jednej strony budzi podziw, że potrafi dniami i nocami pracować nad swoim projektem. Z drugiej strony u widza rodzi się współczucie i litość, że jest tak naprawdę SAM na tym świecie. Model ten już skądś znam. Na myśl przychodzi mi inny artysta Michael Jackson – nierozumiany przez społeczeństwo, ale wielki i wybitny człowiek. Właśnie taki obraz jawił mi się przecz oczyma – Mark Zuckerberg jako niezrozumiany przez świat indywidualista, samotnik pozbawiony przyjaciół.

Zobacz The Social Network Trailer:

Jaki jest ostateczny wydźwięk tego filmu? Z pewnością rewelacyjne kino dla nastolatków / studentów, którzy mogą identyfikować się z głównym bohaterem. Na seansie nawet widziałem jedną taką osobę. Gdy leciały napisy końcowe siedział nieruchomo i oglądał. Był w transie (może wpadł na pomysł nowej społecznościówki). Myślę, że gdybym miał te 10 lat mniej – byłbym znacznie bardziej zafascynowany tym filmem. A tak, mogę powiedzieć że film mi się podobał – niestety bez żadnych rewelacji.